piątek, 4 października 2013

Rozdział dziesiąty

Stał i patrzył na mnie zaszokowany. Co, zatkało cię? Nie zamierzałam odpuścić, o nie! Milczenie jednak się przedłużało, więc miał coraz więcej szans na wymyślenie jakiegoś pustego kłamstewka. Zmieszał się i potarł dłonią czoło, marszcząc brwi. To był taki moment, w którym należało wywrócić oczami, zrobić minkę speszonego psiaka i powiedzieć: „Och, wybacz. To nie moja sprawa, nie powinnam o to pytać” Naturalnie, że tego nie zrobiłam.  Jaką byłabym idiotką, gdybym odpuściła w takim momencie? No, Mikołajku, masz problem.
- Wiesz, prawdę mówiąc, to osobista sprawa – stwierdził dość chłodno, a zarazem w dość przewidywalny sposób. – Nie czas i miejsce na takie rozmowy. Dziękuję jednak, że mi to oddałaś, bo to dość ważne.
To wszystko, co masz do powiedzenia? Przepraszam bardzo, ale skoro to takie ważne, to po co brałeś to ze sobą, po co zostawiłeś to u nieznajomej dziewczyny, dlaczego tego nie pilnowałeś? Nie trzymało się to wcale kupy.
- Masz szczęście, bo co, gdybym wyrzuciła to do śmieci? – zbulwersowałam się, a jego źrenice się rozszerzyły. Mimo jego osłupienia, czułam się naprawdę dziko. On rzeczywiście nie miał ochoty o tym rozmawiać, a ja nie przywykłam upierać się przy swoim. Nigdy nie sądziłam, że mogłabym cokolwiek gdzieś wskórać.
- No ale tego nie zrobiłaś. – Uśmiechnął się, co całkowicie zbiło mnie z tropu. I to by było na tyle? Cóż, może nie miałam zbyt wielkiej charyzmy ani siły przekonywania. Nie wiedziałam jak sprawić, by cokolwiek mi powiedział. Byłam słaba w takich rzeczach. Chciałam go niby to poderwać, ogłupić, zakręcić wokół palca, ale wydawało mi się to za trudne, gdy nie żywiłam wobec niego sympatii. Być może inne dziewczyny nie miałyby oporów, by przejść do konkretów. Co powinnam zrobić?
Znowu milczeliśmy. Próbowałam desperacko wymyślić w głowie cokolwiek, co nie urwałoby wątku. Nie chciałam brzmieć rozpaczliwie, czy też dociekliwie. Doszliśmy właśnie do czarnego mercedesa, on otworzył drzwi od strony pasażera i ruchem ręki zaprosił mnie do środka.
- Właściwie…  - zaczęłam powoli i zmrużyłam oczy, kierując na niego wzrok. - Teczkę ci już oddałam, nie ma potrzeby bym wsiadała do twojego auta.
Dlaczego tego chciał? Miałam niepokojące przeczucie, bo patrzył na mnie dość dziwnie. Tak samo jak na tej vipowskiej imprezie. Bez żadnych oporów przyszedł też do szpitala. Albo zawsze był miły dla fanów, albo... 
- Właściwie to masz rację – przytaknął, lecz zrobił poważną minę. - Ale muszę cię o coś jeszcze zapytać, nie chcę tego robić tutaj. Zaraz dorwie nas jakiś fotograf.
Aaa, no tak. Katastrofa globalna by się stała, jakby cię ktoś ze mną zobaczył. Nie zależało mi, by być z nim fotografowana, ale powiedział to takim tonem, że poczułam się naprawdę kimś zbędnym.
- Mam być taka miła i nie narażać cię na bezsensowną fotkę z plebsem? – zapytałam ostro, nie szczędząc w słowach. Emocje wewnątrz mnie szalały i nie byłam w stanie się opanować. No, Iga, dobry podryw, jesteś świetna w te klocki!
- Co? – chrząknął niewyraźnie i chyba trochę się zdenerwował. Rozejrzał się niecierpliwie dookoła, poszukując wzrokiem za pewne reporterskich fleszy. -  Nie o to chodzi. Dbam o twoją i swoją prywatność.
To żeś powiedział! Co ty wiesz o szanowaniu czyjejś prywatności? Powinnam ci przywalić z liścia w tę mordkę słodkiego oszusta od razu. Wywlekł całe moje życie, najbardziej intymne rzeczy, które zawarłam w tekstach i okłamał całą Polskę, i śmiał mówić coś takiego? Żenada.
- Ach, no tak, ale ja nie powinnam ci ufać. Wy sławni bawicie się ludźmi – odparłam szczerze, co przyniosło mi lekką ulgę. Taką malutką, ale jednak. Prawie wytknęłam go palcem, lecz w ostatnim momencie się powstrzymałam i podrapałam się po głowie. Zachowywałam się przy nim tak niestabilnie, chciałam być sobą, a nie mogłam. Ciężko było udawać i tak po prostu grać. On miał to we krwi, ja nie.
- Wy niesławni czasami przesadzacie, oceniając nas – odgryzł się, a potem jak gdyby nic uśmiechnął się od ucha do ucha i ponownie zasugerował bym wsiadła do auta. Dotknął ciepłą dłonią moich pleców, przeszły mnie niesamowicie dziwne dreszcze i serce przyspieszyło. Odsunęłam się, by tego nie czuć i ciężko było zebrać ponownie myśli. Nie, nie, nie! To ja muszę mieć przewagę nad nim, nie on nade mną! Iga, skoncentruj się, błagam!
- Daj mi powód, żebym ci zaufała – poprosiłam całkiem naturalnie, podchodząc bliżej niego i uśmiechając się tajemniczo, ale chyba nie zrobiło to na nim żadnego wrażenia, bo odwrócił ostentacyjnie twarz. Była to jednak doskonała okazja, aby wrócić do pierwotnego wątku, jakim była teczka.
- Jaki? – zapytał uprzejmie, sądząc, że wymyślę coś błahego.
- Powiedz mi, do kogo należy ta teczka? – wypaliłam od razu, a moją niecierpliwość chyba było trochę słychać w wypowiadanych słowach. Byłam jednak dumna, że dał się tak zakręcić i teraz nie miał szans, by uciec od tematu. Punkt dla mnie.
- Najpierw wsiądź – poprosił, patrząc za moje plecy. Odwróciłam się na moment przez ramię i dostrzegłam, że obserwuje nas jakiś facet. Po chwili zaczął grzebać w torbie, pewnie zamierzał wyjąć aparat. Dlatego westchnęłam trochę głośniej i zaryzykowałam. Wsiadłam do tego cholernego auta, czekając na wyjaśnienie Mikołaja. On jednak przez moment był jakby nieobecny.
- No więc, słucham – powiedziałam tak dla przypomnienia, a on uruchomił silnik i ruszył z piskiem opon, co niezmiernie mnie rozwścieczyło. - Ej, co robisz? Miałeś powiedzieć!
Może zabrzmiałam jak zbulwersowana pięciolatka, której obiecano zabawkę, ale nie obchodziło mnie to teraz. Zacisnęłam mocniej pięść i uderzyłam Radeckiego w ramię. Przeklęłam pod nosem, a on ze stoickim spokojem kierował dalej autem, przeciskając się przez uliczne korki. Oszukał mnie, kolejny raz już. Byłam naprawdę głupia i naiwna. Na jego miejscu wolałabym nie znosić mojego podłego nastroju, więc jaki miał interes w tym, że dalej ze mną przebywał? Coś było na rzeczy... Nie wiedziałam, gdzie jechał, czego ode mnie w ogóle chciał, przestało mnie to obchodzić. Zorientowałam się, że kierujemy się w stronę południowego wyjazdu z Warszawy. Nie odzywał się przez prawie dwadzieścia minut.
- Dlaczego w ogóle interesuje cię ta teczka? – zapytał nagle, spoglądając w moją stronę, a w między czasie wrzucając wyższy bieg. - Mógłbym pomyśleć, że jesteś z prasy.
A więc tego się boisz. Wcale nie muszę być dziennikarką, żeby cię zniszczyć.
- A ja mogłabym pomyśleć, że jesteś oszustem. – Nie wiem, dlaczego to powiedziałam. To jakoś tak samo wypłynęło z moich ust. Ach, gdyby on wiedział, że ja już dawno tak pomyślałam, że po prostu wiem jakim jest pajacem i kłamcą… - Pracuję w kawiarni i tyle. Nie znam się na dziennikarstwie – ucięłam te kretyńskie domysły i dokładnie obserwowałam jego twarz. Nie wyrażała żadnych emocji. Naprawdę, kompletnie.
Podniósł lewą dłoń i pomasował się po skroni, marszcząc brwi. Chyba bolała go głowa. Od razu pomyślałam o tej całej chorobie, o której przeczytałam w jego teczce. Może naprawdę chodziło o niego? Może to naprawdę początek czegoś poważnego? Tym bardziej, że nie chciał nic zdradzić… Nie, to niemożliwe i już.
- Ale jesteś znajomą Artura, a on… - Spojrzał w moim kierunku z miną sugerującą, że powinnam posiadać pewną inteligencję i umiem się domyślić. - Sama wiesz.
Denerwował mnie. Był taki pewny siebie, nie chciał ustąpić. Musiałam go jakoś zgasić.
- Artur nie interesuje się twoim życiem, ma ciekawsze zajęcia – powiedziałam lekceważąco, bo to jego cyniczne zachowanie doprowadzało mnie do furii.
Znowu wytrzeszczył te swoje ciemne oczy i posłał mi ironiczny uśmieszek. Trudno było sprawić, żeby coś go ruszyło, czy też zabolało. Nie znałam jego słabych punktów, a swoim niemiłym zachowaniem raczej nie zbliżałam się do ich poznania. Nienawiść była silniejsza ode mnie. Ale żeby się zemścić, musiałam myśleć bardziej rozsądnie… Gdyby tylko to było takie proste. W głębi duszy cieszyły mnie te małe wredne teksty, którymi go zaskakiwałam, ale na dłuższą metę wiedziałam, że to nie poskutkuje. Powinnam obrać jakąś cudowną taktykę. Tylko jaką? Z trudem akceptowałam w swojej głowie opcję, że miałabym go zacząć podrywać i to tak na poważnie…
- Jesteś bardzo cięta na mnie. A przynajmniej mam takie wrażenie – stwierdził szczerze.
Miał rację. W zupełności. Skoro to zauważył, musiałam przestać zachowywać się tak beznadziejnie. Nic nie wskóram, wciąż na niego naskakując.
        - Przepraszam - wypaliłam, choć to słowo ledwo przeszło przez moje gardło. Mikołaj chwilę milczał. Zajechał na stację benzynową i sądziłam, że pewnie zwyczajnie każe mi wysiąść.
- Ta teczka to nic takiego, udzielam się charytatywnie, to dokumenty z oddziału i nic więcej. Chcę być anonimowy, więc i ciebie proszę o dyskrecję – powiedział szybko i beznamiętnie, rozpinając pas. Wysiadł z auta i udał się w stronę sklepu.
Tak długo mnie zwodził, by teraz podać mi tak proste rozwiązanie całej sytuacji? Żart i to nieśmieszny. Powinnam mu pogratulować, że ratuje swoimi podle zarobionymi pieniędzmi chore osoby? Bzdura. Był zdradzieckim kłamcą, mógł to sobie wymyślić. Tylko po co? No żeby nie powiedzieć mi prawdy. Ale byłam tylko zwykłą nic nieznaczącą dziewczyną w jego życiu, więc nie miał powodu, by zatajać jakieś fakty. Wielkiej krzywdy nie mogłam mu zrobić, przynajmniej w jego mniemaniu.
Z wściekłości chciałam uderzyć stopami o podłoże, ale niechcący stuknęłam prawym kolanem o schowek, który znajdował się przede mną. Syknęłam z bólu i automatycznie potarłam dłonią o bolące miejsce. Niestety, albo w sumie stety, schowek się otworzył, a ze środka wypadło kilka płyt i jakieś pudełko. Wyglądało jak prezent. Spojrzałam przez okno, by upewnić się, że Mikołaj jeszcze nie wyszedł ze sklepu. Miałam szczęście. Szybko sięgnęłam ręką po kwadratowe opakowanie w kolorze karmelowym, średnich rozmiarów, przyozdobione białą wstążką. Zajrzałam do środka… Cukierki? Roześmiałam się na głos. Chyba już wolałabym znaleźć tutaj tykającą bombę. To byłaby jedyna rzecz, która zdziwiłaby mnie bardziej. Wsadziłam rękę do środka i zamieszałam nią. Nagle opuszki moich palców, trafiły na twardą karteczkę. Brawo, jest liścik! Przegryzłam wargi, ciesząc się, że odkryję coś niesamowitego. Serce stanęło mi na moment, gdy przeczytałam treść… Chyba nawet zbladłam, i przez moment nie wiedziałam jak się nazywam.
„Dziękuję, że byłeś ze mną tej nocy. Kocham cię, Karol.”
Czułam się jakbym wlazła na Mount Everest i natychmiast z niego spadła… Więc to dlatego nie reagował na moje gesty, dlatego z niego taka ciapa, dlatego to wszystko…? Bo jest… Nie, no gdzież. On? On byłby… Ten Mikołaj Radecki, w którym kochają się prawie wszystkie dziewczyny w Polsce? Ten, który zniszczył mi życie? On miałby być… gejem? Tego to ja się nie spodziewałam i myślę, że nikt się tego kompletnie nie domyśla! Taka sensacja! I kto jest właścicielką takiej brutalnej wiadomości? No kto? No ja! Iga Stachowska właśnie znalazła gigantycznego haka na swojego wroga!!! Mimo iż ta informacja totalnie mnie zamurowała i dziwnie się poczułam, wchodząc w jej posiadanie, to chyba nic innego, lepszego przydarzyć mi się nie mogło! Ach, Iga, teraz tylko fiesta i wódka!
      Nigdy nie zastanawiałam się nad osobami odmiennej orientacji. Może dlatego, że ten temat nie dotyczył za bardzo mojego otoczenia i nie miałam okazji, by nad tym pomyśleć. W każdym razie, tylko dlatego, że pałałam chęcią zemsty na Mikołaju, postanowiłam wykorzystać tę informację przeciwko niemu. Nie musiałam zaraz zdradzać tego całemu światu i chyba nie byłabym do tego zdolna, ale wystarczyło dobrze tym wszystkim pokierować, by poczuł się zraniony tak jak ja.
Rozgrzała mnie niesamowicie ta wiadomość, ale musiałam się pozbierać. Schowałam wszystko jak należy, bo Mikołaj właśnie wracał do samochodu. Zmrużyłam oczy, obserwując jego ruchy. Fakt faktem, że wyglądał normalnie, no raczej tak męsko, ale kto powiedział, że każdy gej musi być zniewieściały? Powachlowałam się dłonią, bo z tego wrażenia zrobiło mi niesamowicie gorąco. Tajemnicę, jaką właśnie poznałam, musiałam dobrze wykorzystać. Nie zmarnować. Nie wiedziałam, jak się zachować, ale miałam kogoś o wiele mądrzejszego. Artura, i to on musiał mi teraz jakoś pomóc.
Nie miałam tylko pojęcia, że za moment stanie się coś, co jeszcze bardziej mnie rozbije i nie wiedziałam nawet jak bardzo…
Mikołaj wsiadł do auta, ale nie wsadził kluczyków do stacyjki. Włożył rękę do kieszeni. Spojrzał na mnie poważnie, naprawdę tak dogłębnie bym powiedziała. Przełknęłam ślinę, nie mając żadnych przypuszczeń, o co może chodzić.
- Tutaj jest w miarę spokojnie, więc możemy porozmawiać – stwierdził, a ja potrząsnęłam głową. Wywiózł mnie na stację benzynową, żeby pogadać? Chciał uniknąć fotoreporterów, ale jaki miał w tym cel? Nic nie rozumiałam, ale dobrze, że się nie zbłaźniłam i nie założyłam tej wyzywającej czerwonej sukienki!
- O czym niby? – zagaiłam z ciekawością, nie umiejąc rozszyfrować jego poważnego wyrazu twarzy.
Wyjął coś z kieszeni, jakiś papierek i wyprostował go, nie mogłam jednak na razie nic dostrzec.
- Mówiłem, że muszę cię o coś zapytać – przypomniał mi, a ja już byłam mega ciekawa. I to chyba niepotrzebnie… – Znasz ją? – zapytał po chwili, wyciągając w moją stronę zdjęcie.
Świat się zatrzymał. Pokazał mi zdjęcie Anity.
***
Jak się Wam podoba odkrycie Igi? :D Bo my same już za nią czasami nie nadążamy! :D Swoją drogą, Mikołaj też ją zaskoczył. Oj, będzie się działo, będzie! Cieszymy się, że pisanie tego opowiadania idzie nam w miarę dobrze, chociaż są momenty lepsze i gorsze. Ja, czyli Carla, zaczęłam kolejny rok akademicki i przybyło mi masę obowiązków, będę się jednak bardzo starać, by nie zostawić Charlize samej z tym opowiadaniem. Na blogach wieje pustkami, każdy ma dużo innych spraw, co doskonale rozumiemy, dlatego zmieniamy czas publikacji. Do tej pory rozdziały ukazywały się co tydzień, teraz będą co dwa tygodnie. Jeśli nam się uda będziemy publikować częściej, zobaczymy. Trzymajcie kciuki!
Pytania do Charlize <klik>
Pytania do Carli <klik>

7 komentarzy:

  1. Jak dla mnie bomba! Dziewczyny, co Wy robicie z moim umysłem?! Tyle informacji! Tyle tajemnic! Nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć :D Jest kilka opcji... Wyobraźnia działa, ale którą drogą podążać?
    Tajemniczy liścik i cukierki... i to od mężczyzny/chłopaka... Myślę, że to od jakiegoś chorego dzieciaka. Nie no, on nie może być gejem :P Przecież Iga musi go poderwać i zniszczyć! :D
    Zdjęcie Anity... No to wtopa! Czytając końcówkę otworzyłam usta ze zdziwienia! Oj będzie się działo! Już nie mogę się doczekać :D
    Weny, weny, dużo weny Wam życzę!! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. No! Wiedziałam, że Mikołaj nie jest aż taki głupi i coś coś podejrzewa i czegoś się domyśli. Na końcu poprzedniego rozdziału to Iga trochę postawiła Radeckiego w niezręcznej sytuacji (chociaż chyba nieźle z niej wybrnął :P), a teraz zrobił to on. Haha, jestem ciekawa reakcji Igi, jest z tego wybrnie i co zrobi. Może też skłamie? ;> To były kolejny element do zemsty, chociaż po takim czymś pewnie czułaby się źle. Może jakoś z tego wybrnie nie zdradzając zbyt dużo,bo nie sądzę, aby odkryła wszystkie karty.
    Co do samego Radeckiego, jejku, ja nie wiem, ale po tym rozdziale go jakoś polubiłam :P Może po prostu dlatego, że było go tutaj bardzo dużo w tym rozdziale;) Na to, że jest to teczka jakiegoś dziecka bym nie wpadła. Pewnie dlatego, że Iga ciągle opisuje Radeckiego jako buca, kłamcę i głupka, a czasami trzeba spojrzeć też poza jej myślenie. A co do samego "newsa", to zupełnie nie wiem, co myśleć. Tego to bym się chyba tutaj w ogóle nie spodziewała, kompletny szok... Może to jakaś zmyła, bo Iga dosyć szybko wyciągnęła wnioski. Ale może właśnie nie ma nad czym się zastanawiać. Jeśli tak, to jestem ciekawa, jak dalej pociągnięcie fabułę ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. OMG! Wybuchłam śmiechem, gdy przeczytałam ten liścik. Hahahaha. Mikołaj gejem? Ciekawy zwrot akcji, ale coś mi się wydaje, że to tylko pomyłka. Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Przypuszczałam, że Radecki może zacząć coś podejrzewać, ale nie sądziłam, że stanie się to tak szybko. No i od razu dobrze wywnioskował. Zdaje mi się, tak jak pisałam poprzednim razem, że Anita i jego nie potraktowała zbyt przyjemnie.
    Co do bycia gejem? Hmm... tu mam zagwozdkę i nie wiem co myśleć. Nie za bardzo mi to do niego pasuje. No ale wszystko jest możliwe.
    Oj, zakręciłyście mną całkowicie :)
    Czekam i trzymam za słowo, że będzie się działo.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Prawdę powiedziawszy zaskoczyłyście mnie po raz kolejny, tym razem chyba najbardziej jak dotąd. Taki zwrot akcji! Sądziłam, że Mikołaj umówił się z Igą nie tylko ze względu na teczkę, ale również dlatego, że mu się spodobała, ale to chyba jednak drobna pomyłka. Oczywiście nie dałam sobie zamydlić oczu jeśli chodzi o te dokumenty. To papiery kogoś konkretnego, jeśli nie Radeckiego, to jakiegoś znajomego, na pewno nie chodzi o działalność charytatywną. Ale i tak to, co wydarzyło się potem, najbardziej mnie wbiło w fotel. Mikołaj gejem?! Albo to jakieś wielkie nieporozumienie, albo jednak prawda... Tylko że wydawało mi się, że on autentycznie leci na Igę! Może te cukierki nie były prezentem dla niego? Sama nie wiem... I tak najbardziej zszokowała mnie końcówka. A więc pojawił się temat Anity. Czyżby Radecki się domyślił, że główna bohaterka ma coś z nią wspólnego? Skoro zapytał o nią w taki sposób, nie wydaje mi się, żeby Anita była jego dobrą kumpelą. Po raz kolejny pojawia się teoria, że ta idiotka oszukała również jego.
    Niecierpliwie czekam na ciąg dalszy <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Nieeeeeeeeeeeee, błagam, tylko nie co dwa tygodnie. Ja już zostałam przez Was rozpieszczona i przyzwyczajona, że często tu coś się pojawia :( Muszę się teraz uzbroić w cierpliwość. Jest już bardzo późno, więc niestety nie napiszę dzisiaj długiego i konkretnego komentarza, bo ze względu na porę nie jestem w stanie zebrać do kupy swoich myśli odczuć po przeczytaniu tego rozdziału, ale jedno jest pewne... Jest to NAJLEPSZY ROZDZIAŁ dotychczas, przysięgam. Moja reakcja na odkrycie Igi po prostu zmiotła mnie z ziemi. Na początku otworzyłam szeroko oczy i aż zachłysnęłam się powietrzem, a potem zaczęłam się histerycznie śmiać. To dopiero coś! Kompletnie się tego nie spodziewałam, ani trochę! No i potem przyszła końcówka rozdziału, a mój chichot, zadziwienie i rozbawienie przeszły momentalnie w szok i kompletny nieogar, że tak powiem. Złapałam się za głowę i powiedziałam pod nosem "O kurwa..", bo aż nie wiem co jeszcze mogę powiedzieć. Jest grubo. Bardzo grubo. Uwielbiam to opowiadanie, jest kurewsko oryginalne i nigdy nie przestanę się nim podniecać :D Wybaczcie.

    Dziękuję, że dostarczacie mi rozrywki i do zobaczenia pod kolejnym rozdziałem :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Długo trzeba będzie czekać na najnowsze rozdziały, ale rozumiem, bo sama też mam problem ze znalezieniem czasu na cokolwiek :)
    Historia Igi już się niezwykle posunęła do przodu, pamiętam jak dopiero co opublikowałyście prolog :) Teraz postanowiłam wrócić 'na salony', nie tylko jako czytelnik, ale także i pisarz.
    Carla, mam nadzieję, że powrócisz na szelest serc!
    Jeżeli macie ochotę to zapraszam do mnie:
    www.dziewczyna-z-blizna.blogspot.com
    Pozdrawiam was i czekam na nowy rozdział!

    OdpowiedzUsuń